Faylinn
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Seasonal black swan Feathers

Go down 
2 posters
AutorWiadomość
Xan
Czarne łabędzie skrzydła
Xan


Liczba postów : 15
Join date : 29/11/2014

Seasonal black swan Feathers  Empty
PisanieTemat: Seasonal black swan Feathers    Seasonal black swan Feathers  EmptySob Lis 29, 2014 5:52 pm

Seasonal black swan Feathers  20az6s9

Gdyby moje imię było tym najszkaradniejszym...
Każdy posiada jakąś określoną nazwę, pod którą jest zapisany zarówno u ludzi jak i u Boga. Niektórzy są z tej nazwy dumni, inni chcą się jej pozbyć, albo przynajmniej ją zmienić, bowiem tak ważna rzecz nie brzmi dla nich miło. Owa kobieta lubi swoje imię, jak również swe nazwisko. Jej pierwsze imię brzmi Kasandra, bardzo jej przypadło do gustu, jednakże nazwisko już do owej osóbki całkowicie nie jest podobne, nie pasuje. Brzmi ono Stormcloak. Dziewczyna nie chce ich mimo wszystko zmieniać, uważa iż byłoby to bez sensu i sama innych lepiej by sobie nie dobrała.

... Czy gdybym była znana jako najgorsza rzecz...
Mimo wszystko każdy zaistniał kiedyś pod jakimś pseudonimem, dla jednych było to zwykłe zdrobnienie, dla innych była to nazwa jakiejś rzeczy ściśle związana z jakimś dokonaniem, czy pomyłką w życiu danej osoby, a inni po prostu uzyskali nazwę dwuczłonową związaną z wyglądem, bo na przykład ich imię jest zbyt skomplikowane aby je zapamiętać. Kasandra jest nazywana po prostu: Xan.

... Moja liczba przeżytych lat byłaby zdecydowanie za duża...
Liczba przeżytych dni każdego stworzenia jest dokładnie określona. Wiele stworzonek zdaje sobie sprawę ile dni mu zostało, ile pięknych, ciepłych dni Nimmeth. Każdy wie ile razy widział piękne odcienie nieba podczas Mirath. Xan już 19 razy cieszyła się zimnem Haleth, już 19 raz miała szczęście zażyć kąpieli w ciepłej wodzie Nimmeth.


... Nawet gdybym była najgorszą szkaradą...
Najbardziej charakterystyczną cechą w dziewczynie są jej śliczne, łabędzie, czarne skrzydła, które **potrafią unieść Xan na wysokość kilku centymetrów przez krótki określony czas. Oczywiście wiadomo: łabędź jest wielki jak dla kogoś z rasy Arvalleni, jego skrzydła mają rozpiętość do 235 cm, ktoś taki jak Xan dziwnie by z takimi wyglądał. Oczywiście skrzydła Kasandry nazwane są łabędzimi nie ze względu na ich wielkość, jedynie na ich wygląd - są one czarne i budową są identyczne jak łabędzie. Czemu są to skrzydła czarnego łabędzia? Cóż... Plotki głoszą iż kiedyś były one białe, ale... Ale coś się stało...

... Jakbym nawet przyjęła najgorszą formę...
Do owej dziewczyny najbardziej pasuje ranga: "Czarne łabędzie skrzydła", ze względu na jej zwierzęcy atut - skrzydła czarnego łabędzia


... Czy gdyby moje współczucie i radość zastąpiła pycha i gniew...
Nie ma dwóch identycznych łez, nie istnieją te same dwie chwile, tak samo nie ma tych dwóch identycznych cech... Każdego człowieka odznacza jego charakter, bowiem nie ma dwóch osób o identycznych cechach charakteru. Przechodząc do tego odpowiedniego tematu: Kasandra jest za zwyczaj osobą bardzo spokojną i pogodną, którą nie łatwo jest wyprowadzić z równowagi. Dziewczyna cechuje się swoją opiekuńczością i czułością, jest więc wspaniała jeżeli chodzi o opiekę nad kimś/czymś. Mimo to iż Xan jest osobą z natury bardzo delikatną i kobiecą, potrafi się postawić, nie tak łatwo ją złamać. Kiedy dziewczyna już sobie coś postanowi, MUSI tego dokonać, inaczej nie będzie z siebie zadowolona i popadnie w smutek. Jest uparta, zawzięta, nie ma dla niej przeszkody której nie da się pokonać! Potrafi użyć siły, jeżeli chodzi o obronę własną/obronę czegoś/kogoś bliskiego. Mimo wszystko jest bardzo odważna, niektórzy nawet powiadają iż panienka Xan niczego się nie boi, bowiem posiada łabędzie skrzydła, które potrafią ją unieść, pozwalając na szybką ucieczkę. Powiedzmy sobie szczerze... Tylko głupiec niczego się nie boi, a Kasandry nie można nazwać głupcem z takiego powodu, ona w swoim krótkim życiu przeżyła sytuacje w których ze strachu nie mogła się ruszyć. Xan jest z natury samotniczką, uwielbia chiche, spokojne popołudnia podczas których popija spokojnie ulubioną herbatę, uważnie obserwując powiewające na wietrze płatki małych kwiatów. Większą część dnia Kasandra spędza w domowym zaciszu, albo chodząc po lesie zbierając zioła i małe kwiatuszki. Jednakże każdy człowiek potrzebuje chociażby zalążka towarzystwa. Xan ma swoich znajomych, na przykład utrzymuje wspaniałe relacje z królową Annikki. Dziewczyna stara się przynajmniej co 3 dzień przychodzić do miasta, sama zaczyna sobie zdawać sprawę z tego iż życie przeszłością powoli zaczyna ją zabijać od środka. Dziewczyna na prawdę lubi pomagać, często więc przechadza się po okolicy, aby komuś pomóc, kogoś pocieszyć, w końcu nie ma nikogo na co dzień, ale boi się trochę tego, że z jej pocieszanie zrodzi się coś więcej... Tak jak było kiedyś... Ona nie chce znów cierpieć, nie chce znów przeżywać tego samego. Kasandra źle znosi rozstania, właśnie przez nie nosi w sercu ogromny uraz, którego chyba nigdy już się nie pozbędzie. Mimo codziennego uśmiechu i życzliwego słowa, Kasandra tłumi w sobie ogromny ból, który jest ściśle związany z przeszłością. Ach, jak bardzo ona chciałaby kogoś pokochać ze wzajemnością! Jak ona chciałaby się w kogoś wtulić, wyżalić się komuś, chociaż na chwilę zapomnieć o przeszłości.

... Gdyby moje oczy przestały błyszczeć, a włosy stałyby się słomiane...
Dziewczyna jest dosytć charakterystyczna jeżeli chodzi o szczegóły - znaki szczególne, jednakże kiedy mówimy o jej posturze, nie różni się ona niczym od innych z rasy Arvalleni. Nie jest ona wysoka, mieści się w normie, bowiem liczy sobie około ośmiu centymetrów i trzech minimetrów wysokości. Jej waga nie przekracza trzystu-pięćdziesięciu gram. Nogi dziewczyny są jednym z jej większych atutów - są długie i zgrabne, wyżej mamy szerokie, kształtne biodra, wyraźne wcięcie w talii, płaski, ładny brzuszek, krągłe, średniej wielkości piersi, długa, można powiedzieć "łabędzia" szyja, śliczna, kobieca twarzyczka. Jej ręce są zgrabne, szczupłe, podobnie jak palce. Rzeczą, która wyróżnia jej posturę od innych, są skrzydła. ***Rozpiętość jednego skrzydła wynosi około sześciu centymetrów i ośmiu minimetrów. Skrzydła rzeczywiście przypominają te łabędzie - są silne, stosunkowo duże, a pióra są mocne i gęsto osadzone, pozwalając ich właścicielowi latać. Są one lekkie i Kasandra nie ma problemy z ich poruszaniem. Właśnie! Skrzydła różnią się kolorem od tych prawdziwych łabędzich. Są one całe czarne, całkowicie nie pasują do bladej cery Kasandry, nie mówiąc już o jej włosach. ****Dziewczyna ubiera się na co dzień bardzo elegancko - czarna, długa za kostki, koronkowa sukienka z czerwonymi i białymi akcentami. Nie zwykła zakładać bucików, jak już to nosi małe balerinki i zakłada je tylko do miasta. Kiedy zbliża się jakaś większa okazja, na przykład bankiet u Annikki, zakłada ona Czarny gorset, obszerną, czarną falbaniastą suknię na stelażu. Na stopy wkłada wtedy balerinki, które różnią się od "codziennych" tym, iż są o wiele bardziej przyozdobione. Dziewczyna jak już wspomniałam ma trochę tych cech szczególnych, dzięki którym łatwo można ją rozpoznać. Wszystko tkwi w twarzy. Jej oczy mają kolor czerwono-różowy, są "żywe", błyszczące, ciepłe. Tuż nad nimi spoczywa prosta, trochę rozczochrana grzywka, która jest częścią białych, prostych, długich włosów, które sięgają do połowy pleców dziewczyny. Są one bardzo gęste i tak ślicznie wyglądają kiedy powiewają na wietrze. Jeszcze jedno! na lewym policzku dziewczyny znajduje się mała, średnio widoczne znamię, które jest charakterystyczne dla rodziny Stormcloak.

... A moja historia składałaby się z samych oszustw i przeciwności...
Kiedyś niebo było piękniejsze... Kwiaty wonniejsze, a wiatr delikatniejszy. To było dziewiętnaście lat temu. Na świat przyszły dwie małe dziewczynki, których rodzice mieli piękne, ptasie skrzydła. Skrzydła mamy były jak te u aniołów, duże, śnieżnobiałe. Natomiast te ojca były krucze. Pierwsze Dziecko owej pary dostało łabędzie, czarne skrzydła, którymi maluszek bez problemu mógł się otulić. Natomiast drugie dostało przepiękne śnieżnobiałe skrzydła, nie tak duże i silne, lecz puchate i delikatniejsze. Byli szczęśliwi, ta zimna pora roku oprócz chłodu przyniosła ogromne szczęście parze Stormcloak. To były piękne czasy, kiedy na świecie było jeszcze spokojnie. Ach, jacy oni byli szczęśliwi! Mieli piękne dwie małe córeczki, ale jakoś bardziej kochali to drugie dziecko, to które miało białe skrzydła, bowiem było ono żywiołowe, często się śmiało. Pierworodna miała spokojny tryb życia, podobnie jak druga cieszyła się  następującymi porami roku, ale inaczej... Ona nie biegała po zielonych, kwiecistych trawach Mirath, jedynie wraz z ptakami śpiewała piękne, ciche piosenki mówiące o jej przyjściu. Nie kąpała się w ciepłych wodach Nimmeth, jedynie zbierała piękne, soczyste owoce z sadu i cieszyła się każą kroplą ich soku. popołudniami Haleth nie potrafiła biegać po zimnej trawie, wolała z dala obserwować spadające na ziemię krople deszczu. Nie lubiła zbyt licznego towarzystwa, kiedy jej siostra - Cornelia bawiła się z dziećmi mieszkającymi nieopodal, ona wolała pozostać w domowym zaciszu i szyć, albo pozostać na dworze, gdzie śpiewała z małymi ptaszkami. Mijały dni, lata, z czasem umarł tata, potem umarła mama i obie zostały same. Kasandra nie płakała przez śmierć rodziców, kochała ich, ale wiedziała, że nie jest kochana przez nich tak bardzo jak kochana była Cornelia, której oczy nie przestawały ronić łez. Przez te same, żałobne łzy, młodsza siostra zdobyła pocieszenie u pewnego przystojnego chłopaka. Wyglądał jak anioł - wysoki, szczupły młodzieniec, o jasnym licu, jego włosy były jasne, kręcone, oczy pełne współczucia, zdolne do miłości, a głos delikatny i taki uspakajający. Był taki kochający, prawdziwy. Tak go pokochała, nie chciała nikogo/czego innego jak owego chłopaka. Był idealny. Tylko dlaczego wybrał akurat Cornelię, która nie zdawała sobie sprawy z uczuć jakie zdobyła? Kasandra popadała w smutek za każdym razem, kiedy słyszała imię Noach... Nie wiedziała dlaczego... Kiedy... Gdzie... Chłopak w tamtych chwilach na nią nie spojrzał, zajęty był wysłuchiwaniem nieskończonych wypowiedzi Cornelii, która nie pozwalała mu na jakąkolwiek przerwę na ciszę... Noach nie był taki jak ona. Wolał stać na uboczu, obserwować, lubił wszystkiego powoli próbować, poznawać. Czemu więc wybrał ją? Samolubną, impulsywną Cornelię? Mijały piękne pory roku, każdą przeżywali razem, z czym każdy w inny sposób. Noach dalej nic nie wiedział o zakochanej Kasandrze, był zapatrzony w samolubną młodszą siostrę. Z czasem anioł wręczył łabędzicy pierścionek, może nie był tak drogi jak jego miłość, ale był wspaniałym dowodem tak pięknego uczucia... Szkoda, że Cornelia tego nie rozumiała, nie doceniała. Ona go nie kochała tak bardzo jak Kasandra, która płakała na każde słowo wypowiedziane przez tego oto młodzieńca. Dziewczyna z czasem przestała go kochać, nie chodziła wszędzie za młodą parą, postanowiła po prostu uważnie szyć, zajmować się własnymi sprawami. Z czasem łaskawa Cornelia przedstawiła Noachowi swoją siostrę, ale było to w dniu, kiedy opuszczali rodzinny dom, wyruszali do miasta. Kasandra do dzisiaj pamięta te słowa... Witaj, jestem Noach., nic słodszego w swoim życiu nie słyszała, jego głos był kojący, łagodny, nie taki jak skrzeki siostry. Czemu ktoś taki zyskał te piękne białe skrzydła? Czemu ten kruczy głos zyskał białe krucze skrzydła? A czemu piękny łabędź o głosie słowików zyskał tak szpetne czarne pierze? Czemu nie mogło stać się inaczej? Czemu ten czarny, nieszczęśliwy łabędź stał się niekochany, niedoceniony? Czemu biały kruk stał się bohaterem? Zyskał miłość? Czemu ten samolubny ptak odebrał wszystko temu nieszczęśliwemu łabędziowi? Anioł inaczej patrzył na Kasandrę, nie tak jak na Cornelię, której z każdym dniem miał dość. czemu jego czułe spojrzenie dotarło akurat do łabędzia teraz, kiedy to serce czarnego ptaka przestało już kochać? Odszedł... Odszedł wraz z białym krukiem. łabędź został sam w tym małym domku wraz z ogromną dziurą w swoim ptasim sercu. Po upływie kilku zim do Kasandry przyszedł list. Cornelia zginęła, ktoś ją zabił. Nagle z czerwonych oczu dziewczyny zaczęły wydobywać się łzy, które nie mogły ustąpić. Czemu? Przykro mi. W drzwiach stał nie kto inny, jak sam Noach, którego piękne oczy także były niespokojne. Kasandra zaprosiła go na herbatę, dużo z nim rozmawiała, uspokoiła. Chłopak ją pokochał, coraz częściej się spotykali, rozmawiali, aż w końcu Anioł wręczył łabędziowy pocałunek, ofiarował mu swą miłość... Niestety czarny łabędź nie mógł poczuć tego samego, ale nie mógł go także odrzucić. Każdy dzień w małym domku stawał się coraz piękniejszy, łabędzica zdała sobie sprawę, że kocha swojego Anioła, jednak czuła wiele niepewności. Pamięta jak podczas Nimmeth siedziała wtulona w niego, chcąc uchronić się przed zimnem, które wpadało do ich małego domku. Jesteś taka delikatna... - otulił ją. Gdybym nie była taka delikatna... Czy nadal byś mnie kochał? - Zwątpiła, patrząc w jego duże, błękitne oczęta. Oczywiście! - Zaśmiał się, nawet nie wiedział ile to jej przynosiło szczęścia. Haleth nie była taka łagodną porą jak kiedyś, jednak to nie przeszkadzało im w życiu. cieszyli się sobą, tylko to się liczyło, nic innego nie mogło zakłócić ich małżeńskiego życia. Kasandra czasami myślała w te zimne wieczory o Cornelii. Co ona sobie myślała kiedy jej starsza siostra leżała wtulana w jej narzeczonego w te zimne wieczory? Co myślała, kiedy się namiętnie całowali? W te zimne dni Noach często wychodził z domu po kawałki gałązek, aby napalić w piecu. Pewnego dnia wyszedł i nie wracał... Kasandra zaczynała się martwić, aż w końcu po kilku godzinach ubrała płaszcz, rękawiczki, ciepłe buty i wyszła na poszukiwania. deszcz padał z początku spokojnie, jednak po kilku metrach zaczął mocno dokuczać dziewczynie. Nagle zerwał się wiatr, powstała wielka wichura, a po Noachu nie było śladu. Noach?! Noach?!! nikt nie odpowiadał, wiatr zerwał z niej płaszcz, zabierając go w nieznane jej strony. Płakała, zaczęła panikować, nigdzie nie było mężczyzny, pogoda była niesprzyjająca. Rozwinęła czarne skrzydła, które targał bezlitosny wiatr. NOACH!!! Rozejrzała się, nagle jej oczy spostrzegły powaloną gałąź, a pod nią znajome ciało. Łabędzica popędziła w tamtą stronę. To był Noach. starała się unieść gałąź, jednak było to trudne. Muszę dać radę! Jej całe cało brało udział w pchaniu nieznośnego przedmiotu. Zaczęła bardzo szybko machać skrzydłami. Nagle gałąź ustąpiła, poturlała się w przeciwną stronę, uwalniając chłopaka. Noach! Dziewczyna kucnęła przy nim i powoli go podniosła, był nieprzytomny. Położyła go na swoim ciele i czym prędzej zaczęła biec w kierunku domu. Było jej zimno, ciężko, ale myśl o tym, że jej ukochany może umrzeć budziła w niej smutek, determinację. W końcu spostrzegła znajomy kształt - dom! Jej nogi przyspieszyły. Już blisko! pokonała małe schodki, przeszłą przez ganek, przesunęła drewniane drzwi, weszła do środka. Napaliła jakimiś resztkami w kominku i położyła przy nim ukochanego. Zagrzała na ogniu wody, którą zaczęła obmywać ciało chłopaka. Nagle jego błękitne oczy otworzyły się, a jego ręka powędrowała na lico płaczącej dziewczyny. Jesteś taka dobra... - uśmiechnął się ocierając jej mokre policzki. Gdybym któregoś dnia stała się zimna, nie dostrzegałabym drugiego człowieka, a najwyższym priorytetem byłoby moje ego, czy nadal byś mnie kochał? Chłopak zaśmiał się cicho i przytaknął. Oczywiście!. Dziewczyna przytuliła się do niego głośno płacząc. Pora Haleth minęła im szybko i w miarę spokojnie. Ach, jakie to miłe wspomnienia są związane z nadchodzącą Nimmeth, kiedy to Kasandra śpiewała z przelatującymi ptakami o nadchodzących ciepłych dniach. Twój głos jest piękny... Powiedział zauroczony chłopak, sprawiając tym samym dziewczynie niesamowitą radość. Jeżeli któregoś dnia nie będę już miała takiego pięknego głosu, czy nadal będziesz mnie kochał? Zmartwiła się. Oczywiście! - Klasnął w ręce ucieszony chłopak. Nimmeth przyniosła ze sobą ciepłe, słoneczne dni, małżonkowie byli zachwyceni... Ale wraz z ciepłymi dniami przyszła choroba. Z mężczyzną było coraz gorzej, to z każdym dniem coraz bardzo dołowało kobietę. Podczas gdy Kasandra pracowała, Noach leżał i martwił się o żonę. Kasandra zawsze wracała zmartwiona. Kobieta po powrocie z "roboty" siadała i całowała męża. Twoje usta są takie miłe... - pogładził ją po twarzy. Dziewczyna rozpłakała się. Gdyby któregoś dnia moje usta stały się suche, niezdolne do całowania, czy nadal byś mnie kochał? - Chciała być pewna. Oczywiście! - Przytulił płaczącą kobietę. Nie było ich stać na leki, które trzeba było sprowadzać z daleka, choroby nie można było na dzień dzisiejszy w żaden sposób zwalczyć. Kobieta ciężko pracowała, sprzedawała plony i wszelakie robótki ręczne, aby tylko kupić leki, które chociaż w pewnym stopniu załagodzą następowanie choroby. Nagle znalazł się kupiec, który zaoferował drogie lekarstwa za poduszkę wykonaną z pięknych piór dziewczyny. Kasandra zgodziła się, bowiem nadchodziła Haleth, a Haleth nie dałaby szans na przeżycie. Po powrocie do domu Xan usiadła i zaczęła powoli wyrywać swoje śliczne, czarne pióra. Z jej skrzydeł zaczęła sączyć się krew, podobnie mocno jaj łzy z jej oczu. Nie rób tego... One są takie piękne... - Przyłapał ją Noach, podszedł i zaczął głaskać jej piękne, duże skrzydła. Gdybym któregoś dnia musiała wyrwać z nich wszystkie pióra, czy nadal byś mnie kochał? - Spytała. Oczywiście! Ale błagam nie rób tego, tylko po to, aby zadowolić jakiegoś oszusta, on i tak nie pozwoliłby mi żyć... - Uśmiechnął się. Kasandra tak bardzo go kochała, chciała zrobić dla niego wszystko, była skłonna nawet oddać życie. Niestety, ale była bezradna, Haleth za pasem, a ona nie miała odpowiedniej ilości kryształów na lekarstwa. Czemu to tak boli, kiedy nie możemy nic zrobić? Czemu musimy żyć z tą świadomością, że i tak przegramy, nie zależnie od tego co będziemy robić! małe dziecko nie przeżyje bez opieki matki, mały ptaszek nie przeżyje Haleth bez odrobiny ciepła, człowiek umrze nie posiadając miłości. Motylek nie doczeka Nimmeth w małym pudełeczku. Słowik nie będzie śpiewał w klatce. Łabędź nie poleci nie mając skrzydeł... Noach nie przeżyje nie posiadając lekarstw, odpowiedniej opieki medycznej. Mały płomyczek zgaśnie pod wpływem większego podmuchu wiatru. Czemu to tak musi być? Czemu biedna Kasandra siedzi tego wieczoru sama i płacze? Gdzie jest Noach? Czemu umarł? Kasandra do teraz pamięta te ostatnie słowa: "Zawsze Cię kochałem"...


... Gdybym była najnudniejszym stworzeniem nie zdolnym do miłości...
~ Jest leworęczna
~ Ma piękny głos
~ Uwielbia szyć i ma do tego talent
~Jej ulubionym kolorem jest czerwień




... Czy nadal byś mnie kochał?









Bardzo przepraszam, że tak zerżnęłam niektóre rzeczy z piosenki Seasonal Fethers, ale musiałam! ;-;
Powrót do góry Go down
Ray
Książę Ważek
Ray


Liczba postów : 51
Join date : 28/11/2014

Seasonal black swan Feathers  Empty
PisanieTemat: Re: Seasonal black swan Feathers    Seasonal black swan Feathers  EmptyNie Lis 30, 2014 10:23 pm

Okej, wszystko jest teraz dobrze! Karta pięknie napisana <3 Akcept!
Powrót do góry Go down
 
Seasonal black swan Feathers
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Black Feathers

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Faylinn :: Postaciowo :: Karty Postaci :: Zaakceptowane karty.-
Skocz do:  
Partnerzy
 photo malutkibaner_zps9b32d18f.pngAXIS MUNDIHogwartDreamWild Land AAF SnM










Vampire Knight



















University of dreams




















Akademia Superbohaterów











Król Lew



Levicorpus